TORT DLA SYNA chociaż tort to za duże słowo ;)

"Za moich czasów" - to tekst, który niejednokrotnie pewnie każdy z nas słyszał z ust rodziców lub dziadków. Wkurzał Was? Mnie bardzo. Często wówczas w myślach dodawałam: "A za Waszych czasów to pewnie prądu nie było. Czy to oznacza, że ja również mam po ciemku siedzieć?" Wtedy się denerwowałam, teraz wydaje mi się to śmieszne. Pewnie dlatego, że jestem "ciut" starsza, a może dlatego, że już dwukrotnie w rozmowie z synem powiedziałam słynne "za moich czasów" ;) 
To, że czasy się zmieniają to nieuniknione. To, że starsze pokolenie będzie wracać pamięcią do tego co było, też się nie zmieni. Najważniejsze, by nie zapominać tego co ważne, by uczyć swoje dzieci tych wartości, które były i są cenne, o których często zapominamy pędząc przez życie.  
A o czym chcę dziś przypomnieć? Może o tym, że "za moich czasów" nie było internetu, a sklepy nie były wypełnione wszystkim czego dusza zapragnie. "Potrzeba matką wynalazku" jak mawiają, więc brak towaru na półkach, a często brak kasy, motywował ludzi do większej kreatywności. Gotowanie w tamtych czasach faktycznie było sztuką, a prezenty bardzo często były robione ręcznie, dzięki czemu były niepowtarzalne i jak mawiała moja Mama - bezcenne. To dlatego też urodziny mojego syna stały się pretekstem do stworzenia mojego pierwszego  tortu. Do tej pory zawsze zamawiałam dzieciom ciasta, ale skoro mam ich uczyć większego zaangażowania to muszę zacząć od siebie. To co stworzyłam...cóż...pewnie tort to za duże słowo, ale najważniejsze, że było pyszne. Wszyscy się zajadali, a syn powiedział: "Jestem z ciebie mamo dumny". I to jest NAJWAŻNIEJSZE !



W związku z tym, że to mój pierwszy tort, musiał być prosty i szybki. Inspiracji szukałam na stronie http://kotlet.tv/ (jedna z moich ulubionych) 
By zrobić ten tort potrzebujemy: 

biszkopt na tort: 
5 dużych jajek 
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej 
3/4 szklanki mąki pszennej 
2/3 szklanki cukru 
1 łyżeczka cukru z wanilią
krem i dodatki: 
300 g śmietany kremówki 
2/3 szklanki cukru pudru 
400 g masy makowej 
1 szklanka mleka 
trochę aromatu 
dżem morelowy lub brzoskwiniowy (ok.290g) 
brzoskwinie z puszki 
żelatyna 
Przygotowanie zaczynamy od oddzielenia białek od żółtek, białka razem z cukrem ubijamy na sztywną pianę. Potem dodajemy mąkę, cukier waniliowy i żółtka, i wszystko leciutko mieszamy. Przekładamy do formy wyłożonej na dnie papierem do pieczenia i wstawiamy do nagrzanego do 180°C piekarnika na 35 minut, sprawdzamy patyczkiem stan upieczenia.
Czas na krem. Śmietanę kremówkę razem z cukrem pudrem ubijamy na sztywno. Dodajemy mak oraz żelatynę rozpuszczoną w wodzie i przestudzoną, ale nie zimną. 1 łyżka na 1/3 szklanki wrzątku. Mieszamy. I tu zaczęły się pierwsze schody, bo z tym co było w przepisie oryginalnym, u mnie nie do końca się sprawdziło. Mój krem nie był do końca kremem. Był zdecydowanie bardziej "lejący". Muszę jeszcze poćwiczyć z ubijaniem śmietany ;) 
Biszkopt należy podzielić na 3 części, pierwszy nasączamy mlekiem, na to dżem, krem i znów biszkopt, dżem, krem i ostatni biszkopt, ten tylko nasączamy i smarujemy z wierzchu i po bokach kremem (pod warunkiem, że krem jest gęsty ;) ) 



Jak zwykle towarzyszył mi "mały pomocnik" 


Na koniec tort ozdobiłyśmy brzoskwiniami i wstawiłyśmy do lodówki na noc (urodziny były następnego dnia). 
No i to już koniec. Jak na tort to wyszedł ciut za niski. Z ozdobami też nie poszalałam, ale... wierzcie - był smaczny :)  


Następny będzie lepszy :) 


Komentarze

Popularne posty