MALINOWE BLINY
Kiedy robiłam po raz pierwszy te placuszki, byłam pod ogromną presją. Dlaczego? Otóż, w mojej rodzinie obowiązują tylko jedne placki - PLACKI BABCI (czyli mojej Mamy). Pamiętam czasy, kiedy rano budził mnie zapach świeżo pieczonych racuszków. Teraz zajadają się nimi moje dzieci - oczywiście pod warunkiem, że nocują u Babci. Bo ja takich placków jak robi Babcia nie potrafię - tak mówią moje dzieci ;) A wierzcie mi - trudne nie są - ot połączyć jajko, mąkę i śmietanę i bach - na patelnię. A jednak - nie potrafię - tylko BABCIA POTRAFI !
Więc, gdy pewnego październikowego poranka wpadłam na pomysł zrobić malinowe bliny, dzieci popatrzyły na mnie dziwnym wzrokiem i jak zwykle padło słynne zdanie: - A będą takie jak Babci?
- Oczywiście, że nie będą - odpowiedziałam - Będą inne. Będą moje.To będą pychotkowe malinowe placki mamy ;)
Początek października, chłodna Suwalszczyzna, a na naszym krzaku pełno malin. Szkoda było, by się zmarnowały. Najlepiej smakują prosto z krzaka ;) Na szczęście część udało się uratować i wylądowały w naszych blinach ;)
Potrzebne składniki:
- 30 dag malin
- 5 dag cukru
- 12 dag mąki
- 3 jajka
- szczypta soli
- opakowanie cukru waniliowego
- 1/2 szklanki mleka
- olej do smażenia
Jeśli chodzi o wybór owoców - to spokojnie można też wybrać inne - swoje ulubione lub sezonowe. Ja akurat wykorzystałam maliny, ale robiłam też z borówki i były równie smakowite.
Przepis jest naprawdę prosty. Wystarczy:
- oddzielić żółtka od białek
- żółtka połączyć z mlekiem, mąką i solą
- ubić pianę z białek, dodać cukru i cukru waniliowego
- połączyć obie masy, dodać maliny i delikatnie wymieszać
- smażyć bliny na rozgrzanym tłuszczu
- po usmażeniu posypać cukrem pudrem i owocami
Placki wyszły naprawdę pyszne. I co najważniejsze - nie musiałam ich jeść sama - dzieci pomogły, co raz dokładając sobie kolejne sztuki. Z Babcinymi racuchami pewnie nie wygrałam, ale jak usłyszałam: - Kiedy zrobisz Mamo znowu te pyszne placki? - poczułam mega satysfakcję :)









Komentarze
Prześlij komentarz