Góralskie przysmaki czyli co jedliśmy w Zawoi
Chyba nie jestem typowym polskim Januszem, który będąc w Egipcie domaga się schabowego ;) Ja po prostu uwielbiam poznawać nowe smaki i zawsze szukam miejsc, które takie regionalne smaczki przygotowują. Nie ukrywam też, że korzystam z forum, z portali, czytam opinie innych, ale... biorę też poprawkę na niektóre wypowiedzi ;) Ten wpis to opis "kulinarnych przystanków Zawoi". Może komuś się przyda :)
Kuchnia góralska pomimo, że zdecydowanie nie jest
to kuchnia wykwintna, ceniona jest za niezwykłe walory turystyczne. Na
nieurodzajnych ziemiach uprawiano głównie ziemniaki, kapustę i zboże.
Hodowano również barany i owce. Dlatego podstawą tej kuchni jest mięso
baranie połączone z warzywami i owczym serem.
Góralska pizza...?
Już pierwszego dnia po przybyciu do Zawoi zamarzyłam o jakimś solidnym, rozgrzewającym góralskim posiłku. Nasi gospodarze wspominają, że tuż za rogiem, niedaleko jest fajna Restauracja Zawojanka, gdzie dają smacznie zjeść. Mąż wbija w GoogleMap i
mówi: - Wiem, gdzie iść !
Ruszamy zatem całą watahą jak zgłodniałe wilczki za samcem alfa. Dochodzimy do głównej drogi i zgodnie z tym co mówi mój mąż - kierujemy się w prawo. Przez ułamek sekundy włącza mi się czerwona lampka, bo chyba gospodarze wspominali coś na lewo. No, ale nie odzywam się - pilot wie lepiej ;)
Pół kilometra później pytam czy na pewno dobrze idziemy, bo przecież miało być blisko, ale mój mąż - przewodnik stwierdza : - Cała wieś ma ponad 10 km długości, więc kilometr to pewnie dla nich blisko. No więc idziemy dalej, choć mróz coraz bardziej zaczyna szczypać. Mija kolejne 500 m i widzę, że nasz przewodnik ma jakąś niewyraźną minę... Pytam zatem wprost: - Co? Źle idziemy, prawda? Na co słyszę jakieś ciche mruknięcie - No chyba tak...
Zaczynam liczyć do 10, potem do 20, ale to wciąż za mało. Sięgam po swój telefon, wbijam nazwę i...okazuje się, że to 1,5 km W PRZECIWNYM KIERUNKU!
Klnąc pod nosem, nakazuję dzieciom odwrót i po chwili wszyscy truchtają we wskazanym PRZEZE MNIE KIERUNKU.
Po 20 minutach jesteśmy na miejscu. Wchodzimy - pusto. Dziwne - całkiem fajna karczma (może mało widoczna i trochę w starym stylu), godzina 18-ta...a tu pusto. Sympatyczna pani nas wita od progu.
- Dobry wieczór - mówimy - Otwarte?
- Tak - odpowiada z uśmiechem sympatyczna pani - Ale kuchnia już zamknięta - tylko do 17-tej.
- ?! $@$?!!
😠
😭
😨
Ruszamy zatem całą watahą jak zgłodniałe wilczki za samcem alfa. Dochodzimy do głównej drogi i zgodnie z tym co mówi mój mąż - kierujemy się w prawo. Przez ułamek sekundy włącza mi się czerwona lampka, bo chyba gospodarze wspominali coś na lewo. No, ale nie odzywam się - pilot wie lepiej ;)
Pół kilometra później pytam czy na pewno dobrze idziemy, bo przecież miało być blisko, ale mój mąż - przewodnik stwierdza : - Cała wieś ma ponad 10 km długości, więc kilometr to pewnie dla nich blisko. No więc idziemy dalej, choć mróz coraz bardziej zaczyna szczypać. Mija kolejne 500 m i widzę, że nasz przewodnik ma jakąś niewyraźną minę... Pytam zatem wprost: - Co? Źle idziemy, prawda? Na co słyszę jakieś ciche mruknięcie - No chyba tak...
Zaczynam liczyć do 10, potem do 20, ale to wciąż za mało. Sięgam po swój telefon, wbijam nazwę i...okazuje się, że to 1,5 km W PRZECIWNYM KIERUNKU!
Klnąc pod nosem, nakazuję dzieciom odwrót i po chwili wszyscy truchtają we wskazanym PRZEZE MNIE KIERUNKU.
Po 20 minutach jesteśmy na miejscu. Wchodzimy - pusto. Dziwne - całkiem fajna karczma (może mało widoczna i trochę w starym stylu), godzina 18-ta...a tu pusto. Sympatyczna pani nas wita od progu.
- Dobry wieczór - mówimy - Otwarte?
- Tak - odpowiada z uśmiechem sympatyczna pani - Ale kuchnia już zamknięta - tylko do 17-tej.
- ?! $@$?!!



Puenta nr 1 - pierwszego dnia pobytu w górach kolację jemy 30 m dalej w pobliskiej Pizzerii Sorento (trzeba przyznać, że wszystko jest nawet smaczne)
Puenta nr 2 - Mąż/przewodnik podczas kolacji stwierdza : "Przynajmniej wiemy, że w tamtej części wioski nic nie ma "
Restauracja Zawojanka nie do końca nas zawojowała
Pierwszego dnia nie dane nam było spróbować przysmaków oferowanych przez Restaurację Zawojankę dlatego następnego dnia udaliśmy się tam w porze obiadowej. I znów niespodzianka - znów pusto. Nikogo oprócz nas. Ale nie zrażamy się - siadamy - zamawiamy: żurek (bardzo słony), kawałki kurczaka panierowane jak z KFC (dla dzieci), kotlet górski (okazuje się, że to kotlet schabowy z pieczarkami na wierzchu) oraz pierś z kurczaka z oscypkiem. Jedzenie nawet smaczne, razi tylko wszędobylska obecność frytek w każdym daniu. Restauracja niby "ustrojona" starymi przedmiotami, obsługa nawet sympatyczna, ale...jakoś...takoś... rozumiecie...brak ciepła, klimatu. Byliśmy, złego słowa nie powiemy, ale... bardziej polecimy inne miejsce...
...np. "Tabakowy Chodnik"
Ta karczma położona jest w lesie, nad potokiem. Oferuje miejsca zarówno w klimatycznej sali jak i na tarasie. Góralska muzyka w tle, sympatyczna obsługa. Oby tylko jedzenie było smakowite... I było :) Zamówiliśmy kwaśnicę, kociołek (!) żurku, zupę czosnkową, roladę z kluskami, grilowaną pierś z kurczaka oraz kolejnego góralskiego schabowego ;) Wszystko było nie tylko smaczne, ale i bardzo ładnie podane.
Jeśli kiedykolwiek będziecie przejeżdżać przez Zawoję to naprawdę warto wpaść do Tabakowego Chodnika
O godzinie 14:30 niewiele było wolnych miejsc :) Ceny umiarkowane (my zapłaciliśmy 156 zł z napojami i dwa desery - 4 osoby)
I na koniec miejsce, które odwiedziliśmy dzień przed wyjazdem...miejsce piękne, miejsce smaczne, miejsce, które niestety już nie istnieje...
"Karczma Zbójnicka"
Położona u stóp wyciągu Mosorny Groń, ta piękna karczma spłonęła 04.02.2017.
Jedliśmy tam przepyszny kociołek pasterski z jagnięciną, kotlet z oscypkiem i rosół. Poniżej kilka zdjęć zrobionych podczas naszego smakowitego obiadu.
Mamy nadzieję, że zostanie odbudowana i znów będzie karmić strudzonych wędrowców i narciarzy...
A tak już na koniec...czy wiecie co było najważniejszą rzeczą dla dzieci zabieraną na każdą wycieczkę?
TERMOS Z HERBATĄ - oczywiście zrobioną przez tatusia ;)
Zawoja okazała się bardzo przyjazna i smakowita. Więcej o tym co zobaczyliśmy możecie przeczytać tutaj
Smakowitych wypraw życzę :)
Przy następnym pobycie w Zawoi polecamy się ze smacznymi domowymi obiadami http://zawojka.pl/obiady-zawoja/. Ciekawi jesteśmy opinii:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wiedzieliśmy wcześniej - skorzystalibyśmy :) Ale kto wie - może jeszcze wpadniemy w Wasze strony - tym bardziej, że Babia Góra nie została przez nas zdobyta
UsuńW zeszłym roku karczma już była odbudowana😊
OdpowiedzUsuńJa za tydzień będę w Zawoi, więc na pewno odwiedzę te miejsca i spróbuję specjałów!
OdpowiedzUsuń44 year old Help Desk Operator Magdalene Croote, hailing from Swift Current enjoys watching movies like ...tick... tick... tick... and Archery. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a 3500. odwiedz strone tutaj
OdpowiedzUsuń